Znane nieznane - pl. Winniczny.

Archiwalne artykuły historyczne, które pojawiały się na łamach Dwutygodnika Szczecineckiego TEMAT. http://www.temat.net
Post Reply
Szczecinek.org
Posts: 168
Joined: 02 Feb 2009, 21:13

Znane nieznane - pl. Winniczny.

Post by Szczecinek.org »

Okazją do napisania tych kilkunastu zdań, jest jubileusz Szkoły Podstawowej nr 6 przy ul. Kopernika. W tym roku mija 45 lat od jej otwarcia (artykuł z 2006 roku przyp. szczecinek.org). Przez dwa ostatnie dni lutego - nie pojmuję dlaczego akurat w lutym(?) - odbywały się z tej okazji szkolne uroczystości.
Nie pamiętam, czy było to w sierpniu 1959 roku, czy może rok później. W każdym razie, jako uczeń pobliskiej trójki, stałem na stercie cegieł położonych w miejscu dzisiejszej jezdni. Było słonecznie i ciepło. Tego dnia przy udziale licznej rzeszy mieszkańców, odbyło się wmurowanie kamienia węgielnego. O ile pamiętam, z ziemi wyrastały już mury skrzydła zaplecza kuchennego szkoły. Była to już druga na terenie miasta szkoła z serii tzw. tysiąclatek. Pierwszą, Szkołę Podstawową nr 4 na placu Jasnym wybudowano w 1958 roku. Skąd taka nazwa? Zgodnie z ówczesnym hasłem propagandowym, do 1966 roku miano wybudować dokładnie "tysiąc szkół na tysiąclecie." Tysiąclecie oczywiście polskiej państwowości, a nie jak to kilka dni temu "stało" napisane w Głosie Pomorza - chrztu Polski. Kto pamięta tamte czasy ten wie, że kontekst religijny celowo przemilczano. Nie dość na tym. W jubileuszowym 1966 roku, ówczesny wielkorządca Gomułka - ps. "Wiesław", był autorem politycznej hecy w postaci wielkiej defilady wojskowej w Gnieźnie. Zrobiono ją tego samego dnia, kiedy tuż obok, w katedrze gnieźnieńskiej odbywały się religijne uroczystości.

Wybacz Czytelniku osobiste odczucia autora. Jakiś czas temu magistrantka z Łodzi zarzuciła mi, że w cyklu "Znane nieznane" dotyczącym lokalnej historii, poruszam zbyt osobiste wątki. Ale jak tu się można bez nich obejść, skoro mając na karku sporo lat, co nieco z ostatniego półwiecza zdążyłem już zapamiętać?
Szóstka otworzyła swoje podwoje we wrześniu 1961 roku. W związku z tym zaczęła obowiązywać nowa rejonizacja w tej części miasta i część uczniów z jedynki i trójki przeniesiono właśnie do niej. Trzeba powiedzieć, że przy ówczesnej bardzo siermiężnie wyglądającej naszej trójce - z drewnianymi w kolorze czerni podłogami - szóstka jawiła się nam wprost pałacem. Kolorowe, wyłożone płytkami pcw posadzki, przestronne korytarze wiodące do trzech parterowych skrzydeł, w których mieściły się klasy, wszystko to wprost oszałamiało. Wprawdzie po latach okazało się, że zarówno jakość użytych materiałów budowlanych jak i błędy projektowe nieco nadwątliły ten obraz, ale wtedy był to prawdziwy szok. Wnętrze wprawdzie było przestronne, ale parterowy - pawilonowy układ zupełnie nie pasował do naszego dość surowego klimatu. Ale to już zupełnie odrębny temat.
Tak się składa, wraz z budową szkoły, ówcześni decydenci orzekli, aby patronem ulicy uczynić Mikołaja Kopernika. Od samego początku, czyli od lat dwudziestych a może trzydziestych, polny trakt zaczynający się przy dzisiejszej ul. Słowiańskiej (Deutschestrasse) przechodzący od wysokości ul. Poniatowskiego w nawierzchnię brukową i dalej aż do skrzyżowania z dzisiejszą ul. Wyszyńskiego (Bismrackstrasse) nazywał się ulicą Browarową. Być może obawiano się pewnego rodzaju niezręczności. Szkoła przy ul. Browarowej? To brzmi wręcz prowokacyjnie i pewnie dlatego ówczesnym decydentom nawet ksiądz astronom wydał się lepszym patronem niż fabryka piwa.
Nie wiem czy stało się to już pod koniec lat trzydziestych, czy może już za polskich czasów, gdy powiększono przyfabryczny plac, tym samym odcinając ul. Browarową od dz. ul. Wyszyńskiego. Od tej pory uliczka zaczynała się na drugiej bramie browaru, tuż obok wlotu na plac Winniczny. Należy dodać, że dzisiejszy (niby) plac, oprócz trzech budynków z dawnej wschodniej pierzei, w niczym nie przypomina tego, co było tu jeszcze na początku lat siedemdziesiątych. To właśnie tutaj, w cieniu wiecznie kopcącego czarnym dymem browaru, w powietrzu przesiąkniętym zapachem słodu, odbywał się dwa razy w tygodniu wielki targ.
W Szczecinku zawsze mówiło się, że idę na rynek. W miejscu dzisiejszego blokowiska, otoczony z trzech stron rzędami domów a z czwartej browarem, mieścił się duży plac targowy. Stały na nim różnej wielkości i kształtu kramy, kramiki, zadaszenia, wiaty, kioski, budki i stragany. Najbardziej "luksusową" zabudowę tworzył rząd ciemnozielonych drewnianych kiosków od strony ul. Browarowej - w tym miejscu sprzedawano mięso. W drugiej części rozległego placu, już u podnóża Rynkowej (albo, jak kto woli Winnicznej) Góry, handlowano prosto z chłopskich furmanek. Czego tam nie można było kupić - od konia, poprzez parsiuka, po kartofle, kapustę a nawet pszenicę i żyto.
Na zdjęciu archiwalnym (niestety nie wiem, kto jest jego autorem) datowanym na rok 1954 po lewej stronie [drugie zdjęcie na końcu artykułu przyp. szczecinek.org] widać mur odgradzający targowisko od ówczesnej ul. Żukowa. Po lewej stronie wejścia były ubikacje, zaś po prawej w pierwszej budce p. Relski sprzedawał różnej wielkości, pyszne wileńskie obwarzanki. Firma istnieje do dzisiaj, wprawdzie nie ma już takiego jak niegdyś asortymentu, ale nadal są to najlepsze wileńskie obwarzanki na całym Pomorzu!
W głównym "pasażu" na osi bramy stały drewniane budki z tkaninami (metraż), garnkami, "porcelaną", odzieżą, butami i innymi dobrami. Po przeciwnej stronie były stoiska z nabiałem. Można tam było kupić poczynając na mleku prosto od krowy, poprzez śmietanę, maślankę, masło i twaróg. Targowisko był jak wrzód na zdrowym socjalistycznym tyłku - zwanym uspołecznionym handlem. To czego nikt nie oglądał w sklepach podległych PSS (Powszechna Spółdzielnia Spożywców) lub MHD (Miejski Handel Detaliczny), można było kupić "na rynku".
Nie trzeba dodawać, że w dniach targowych w stronę ówczesnego centrum handlowego ciągnęły tłumy i rzędy chłopskich furmanek. Pojazdy te dojeżdżały od strony ul. Winnicznej - Reja i Browarowej. Niestety, ta ostania uliczka z roku na rok coraz bardziej zaczęła znikać z miejskiego krajobrazu. Najpierw w latach siedemdziesiątych wojskowi rozebrali nieczynny już browar. Zrobili to z wielkim hukiem - czyli po swojemu. Bardzo dobrze oczyścili go z różnych elementów metalowych, od wielkich zbiorników poczynając a kończąc na żeliwnych ażurowych ornamentach na kominach. Pozostawili po sobie olbrzymią stertę ceglanego i betonowego gruzu i do dzisiaj nietknięte podziemia. Potem plac kupił jakiś włoski hochsztapler, pozostawiając po sobie dziurę w ziemi. W latach dziewięćdziesiątych u dawnego wylotu Browarowej pojawił się parking i parterowy, architektoniczny gniot - sklep Netto.
W tym samym czasie wyburzono parterową zabudowę przy ul. Reja i Browarowej - dzisiaj nazwanej już ul. Kopernika. Trzeba powiedzieć, że osiedle Kopernika, które zaczęto wznosić pod koniec lat sześćdziesiątych wybudowano bardzo szybko. Pierwszymi blokami na osiedlu były od strony ul. Słowiańskiej tzw. korpalowce (nazwa pochodzi od nazwiska koszalińskiego architekta) - ze "studziennymi" klatkami schodowymi i wejściami do mieszkań co pół piętra. Ulicę na całej długości wyłożono betonową trylinką. Po latach, kiedy dokumentnie się wykruszyła, zamieniono ją na asfalt.
Trzydzieści lat temu było to jedno z największych szczecineckich osiedli liczące ok. 2,8 tys. mieszkańców, z samodzielnymi usługami handlowymi, administracją osiedla a nawet biblioteką i pocztą. Z czasem powstało również, znajdujące się dzisiaj w ruinie, miasteczko ruchu drogowego. Trzeba uczciwie powiedzieć, że w tym czasie liczba mieszkańców miasta rosła bardzo szybko. Wielu z nich przyjechało tutaj z innych miejscowości. W mieście krążyło w tym czasie powiedzonko: Kto miał krówkę i konika ten mieszka na osiedlu Kopernika. Może i część prawdy w tym była?
Dzisiaj, tak jak przed półwieczem, po północnej stronie ul. Kopernika (nie licząc szkoły i przedszkola) z ulicy roztacza się widok na staw i olbrzymi porosły dorodnym zielskiem i trzciną teren. Teren, który z racji swego położenia mógłby być wizytówką miasta, a jest jego antyreklamą.

Image

Widok na szóstkę i osiedle Kopernika z Góry Winnicznej. Zdjęcie wykonano w sierpniu 1976 roku. Na pierwszym planie rozległa łąka. W tym miejscu w latach osiemdziesiątych powstało przedszkole.

Image

Domy przy dz. ul. Wyszyńskiego w miejscu dzisiejszego pawilonu PZU. Po lewej stronie (poza kadrem) znajdowało się wejście na targowisko.
Zdjęcie nieznanego autora, pochodzi z 1954 roku.

Image

W sierpniu 1976 roku na dawnym pl. Winnicznym był już pierwszy blok, a od ul. Żukowa dwa bliźniacze, piętrowe pawilony. Po lewej nieczynny browar, czeka na wojskowe spychacze.

Image

Widok z lotu junkersa na plac Winniczny i ul. Browarową wraz z przyległościami.
Zdjęcie pochodzi z 1934 roku. Oprócz placu targowego, doskonale widoczne jest skrzyżowanie ul. Browarowej z ówczesną Bismarckstrasse. Po prawej ul. M. Reja z charakterystycznym, istniejącym
do dzisiaj budynkiem z czerwonej cegły.

Image

Tak prezentowała się ulica Browarowa w 1968 roku. Po prawej parterowy budynek. Były tam mieszkania tak jak w zabudowie szeregowej. Taki sam dom stał też od strony ul. Reja. Ten pierwszy runął pod kilofami na początku lat dziewięćdziesiątych a wkrótce w jego ślady poszedł bliźniak znajdujący się na przedłużeniu
ul. M. Reja. Na drugim planie nieistniejąca zabudowa od strony pl. Winnicznego.

Jerzy Gasiul
Dwutygodnik Temat nr 410 z 17.03.2006
www.temat.net
Post Reply