Koło PZU w latach 90-tych była taka knajpa o niezbyt dobrej renomie, nazywała się znamiennie "Piekiełko", ale tam oficjalnie agencji raczej nie było z tego co pamiętam.
W połowie lat 90-tych, by agencja towarzyska mogła działać nocą, konieczne było zatwierdzenie jej regulaminu pracy p.rzez radę miasta. Na prośbę p.Mundka sporządziłem takowy regulamin stosując cytaty z obo0wiązujących przepisów ("zaspakajanie indywidualnych i zbiorowych potrzeb społeczeństwa w zakresie..."). Kiedy przewodniczący Misiakowski odczytywał ten regulamin, wszyscy zgromadzeni wybuchnęli śmiechem - na co prawnik UM wyjaśnił zebranym, że to są w większości cytaty. Regulamin przegłosowano, a agencja odtąd swobodnie i legalnie działała. Po tragicznej śmierci właściciela, spadkobiercy przenieśli ją na ulicę Armii Krajowej.
Z rozmów z właścicielem pamiętam, że wszystkie zatrudnione panie zgłaszały się same,ilość chętnych była większa niż wolnych miejsc, a od nieletnich musiał się wręcz oganiać (nie łamał prawa).
To że agencja w Szczecinku działała legalnie, uchroniło nas szczecinecczan przed opowiadaniem o nas w Polsce dowcipów w rodzaju :
Przyjeżdża do Szczecinka turysta. Zagaja przechodnia na ulicy, pytając:
- czy w Szczecinku jest jakieś życie nocne?
- jest , ale dzisiaj ją bolą zęby.