Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Tematy o okolicach Szczecinka oraz innych pomorskich miastach.
GIZIO

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by GIZIO »

http://www.euroregion-viadrina.pl/biuletyn.php/p/42" onclick="window.open(this.href);return false;


Połączenie kolejowe Gorzowa z Berlinem - bardziej perspektywa niż wizja.

Podsumowanie Polsko-Niemiecka konferencja w ramach mikroprojektu "Linia Kolejowa Berlin - Frankfurt n. Odrą - Gorzów Wlkp. - Krzyż Wlkp. - Królewiec i jej oddziaływanie na rozwój regionów " 12 października 2007 w Gorzowie Wlkp. Gorzów Wlkp.:

Konferencja poświęcona była tematowi "Linia Kolejowa Berlin - Frankfurt n. Odrą-Gorzów Wlkp.-Krzyż Wlkp.-Królewiec i jej oddziaływanie na rozwój regionów". Polscy i niemieccy uczestnicy oraz przedstawiciele prasy, radia i telewizji wysłuchali referatów na temat przeszłości dnia dzisiejszego oraz kierunków strategicznego rozwoju połączeń kolejowych między Polską a Niemcami. Uznani eksperci przedstawili rozwój relacji Berlin-Gorzów-Królewiec od 1857 stan obecny oraz możliwości rozwoju z punktu widzenia polskiej i niemieckiej strony. Duch Kongresu skierowany był na wspólne interesy rozwoju regionu w pełnej świadomości potrzeby podjęcia wszechstronnych działań w dziedzinie połączeń kolejowych między oboma krajami. Wszyscy referenci podkreślali konieczność modernizacji regionalnych transgranicznych połączeń kolejowych oraz postulowali podjęcie działań na rzecz modernizacji i promocji infrastruktury w regionie pogranicza. Apelowali oni o "europejskie myślenie i działanie".

W referacie inaugurującym Prezydent Miasta Gorzowa podkreślił wielkie zainteresowanie jego miasta nowoczesnym połączeniem kolejowym z Berlinem oraz poparcie działań Urzędu Marszałkowskiego oraz Europejskiego Ugrupowania
Interesów. Zgodnie stwierdzono, że rozwiązanie tego zadania stanowić będzie zawsze wspólne dzieło Polaków i Niemców.

Wyniki Kongresu zostały podsumowane w imieniu uczestników i organizatorów w poniższych punktach.

1. Polscy i niemieccy uczestnicy są zdania, że istnieją zasadniczo dobre podstawy dla zaoferowania pasażerom od nowego rozkładu jazdy lepszych możliwości poprzez uzgodnienia w zakresie rozkładu jazdy pociągów, aby bez znaczących inwestycji spełnić oczekiwania gospodarki i mieszkańców w zakresie lepszej komunikacji. Należy kontynuować działania w zakresie optymalnego połączenia z portem lotniczym Berlin Schönefeld. Uczestnicy pozwalają sobie sugerować przedstawicielom władz, aby przywiązywali większą wagę do opinii ekspertów w zakresie kolejnictwa oraz działali w oparciu o podjęte decyzje zamiast ich kwestionowania. Uczestnicy podkreślili zgodnie, że modernizacja połączeń kolejowych istotnie odziaływuje na rozwój gospodarczy regionu pogranicza a warunkiem opłacalnej eksploatacji jest profesjonalna transgraniczna promocja połączeń, stanowiąca cel działania EUIG. .

2. Polscy i niemieccy uczestnicy widzą możliwość stopniowej modernizacji połączenia kolejowego z Krzyża przez Gorzów Wlkp. do Berlina w powiązaniu z ofertą oraz liczbą pasażerów. Uczestnicy konferencji postulują w pierwszym etapie stworzenie prawnych, technicznych, ekonomicznych i finansowych warunków funkcjonowania bezpośredniego połączenia. W drugim etapie proponuje się jego wspólną realizację. Jednocześnie należy rozpocząć transgraniczną promocję tej linii.

3. Polscy i niemieccy uczestnicy postulują, aby natychmiast zagwarantowano przejście problemów w komunikacji pomiędzy polskimi i niemieckimi specjalistami w zakresie rozkładu jazdy do przeszłości, tak aby rozkłady jazdy na liniach pomiędzy oboma krajami spełniały europejskie standardy - jeden rozkład jazdy dla całej linii - zgodnie z propozycja prof. Thiela z BTU Cottbus.

4. Uczestnicy wyrazili swoje zainteresowanie informacjami w zakresie projektów pilotażowych w dziedzinie połączeń kolejowych w okresie programowania 2007-2013, które mogłyby być koordynowane przez EUIG oraz "okrągły stół komunikacji kolejowej" Partnerstwa Odrzańskiego.

5. Uczestnicy postulowali ściślejszą współpracę w szkoleniu maszynistów oraz personelu pokładowego i technicznego w celu włączenia ich do przewozów na
liniach transgranicznych. Należy w związku z tym zbadać czy szkolenie personelu, który mógłby być wykorzystywany w obu systemach może być zintegrowane w systemie szkolenia w obu krajach. Mogłoby to być przedmiotem projektu pilotażowego z udziałem pracowników kolei NEB oraz PKP PR SA.

6. Polscy i niemieccy uczestnicy popierają wizję EUIG oraz zainteresowanych samorządów wzdłuż linii kolejowej, aby do 2014 roku:
o przewozy Berlin - Gorzów - Krzyż odbywały się nowoczesnymi pojazdami na jednym bilecie z krótkimi czasami przejazdu ekspresem regionalnym bez przesiadek z optymalnym połączeniem z międzynarodowym portem lotniczym Berlin-Schönefeld
o Dworce i stacje kolejowe zostały przekształcone w nowoczesne centra swoich miejscowości z atrakcyjnym otoczeniem - z połączeniem z innymi środkami komunikacji publicznej, celami turystycznymi oraz regionalnymi ośrodkami gospodarczymi.

7. Polscy i niemieccy uczestnicy widza na następne lata pilną potrzebę podjęcia działań oraz szczególne wyzwania w zakresie rozwoju oferty transgranicznych przewozów kolejowych. Przykładowe rozwiązania muszą być zintegrowane w systemie prawodawstwa europejskiego oraz porozumienia między rządami Polski i Niemiec. 8)
User avatar
robot humano
Posts: 1047
Joined: 09 Oct 2006, 11:18

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by robot humano »

Berlin - Krzyż to trochę surrealizm ale jak pojechać trochę dalej palcem po mapie to robi się ciekawie. Tekst laika z grubsza naświetlający sprawę.

http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,49 ... rlina.html" onclick="window.open(this.href);return false;
Waldek

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by Waldek »

Jak widzę to nikt się do tąd nie pokwapił aby uwiecznić naszą ciuchcię, obudzimy się jak zniknie.
Attachments
6.JPG
6.JPG (108.39 KiB) Viewed 14796 times
6 (1).JPG
6 (1).JPG (135.24 KiB) Viewed 14770 times
6 (2).JPG
6 (2).JPG (72.46 KiB) Viewed 14793 times
6 (3).JPG
6 (3).JPG (86.54 KiB) Viewed 14803 times
6 (4).JPG
(115.72 KiB) Downloaded 5120 times
User avatar
izywec
Posts: 716
Joined: 03 Apr 2007, 20:36
Location: 78-132 GRZYBOWO k/KOŁOBRZEGU

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by izywec »

Walduś! A tabliczki z lokomotywy i tendra? Tam powinien być typ parowozu.
Izydor Węcławowicz

[Verum].... nuli enim nisi audiituro dicendum est.
Lucii Annaei Senecae
Prawdę....należy mówić tylko temu, kto chce jej słuchać. L. A. Seneka
Waldek

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by Waldek »

http://www.holdys.pl/tomi/index.php?des ... =Px48-3908" onclick="window.open(this.href);return false;

Proszę bardzo.
ataka
Posts: 26
Joined: 30 Mar 2009, 23:37

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by ataka »

Metr szyny z toru kolejowego Grzmiąca - Korzybie.
Namierzyłem gdzie leży jeszcze jedna - kilkunastometrowa ;p
sz1.jpg
sz1.jpg (175.01 KiB) Viewed 9930 times
User avatar
robot humano
Posts: 1047
Joined: 09 Oct 2006, 11:18

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by robot humano »

Po takiej do dziś dnia lecim na Szczecin:
Attachments
TH1939BW.jpg
TH1939BW.jpg (173.68 KiB) Viewed 14631 times
GIZIO

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by GIZIO »

Fragment książki "Wąskie linie snów" autorstwa Piotra W. Rudzkiego


Świelino, herbata i sen

(LISTOPAD A.D. 2000) Tłuczemy się pospiesznym, nocnym pociągiem. Nad ranem, kiedy jeszcze ciemno, natrafiamy na sznur lamp i Koszalin. W bufecie nabywamy kawę - obowiązkowo. Pierwszy skład wąskotorowy wyruszył z Koszalina już o 4.30. Nie mając połączenia przybywamy później. W sam raz na powrót wczesno-rannego pociągu ze Świelina (ostatniej miejscowości na owej zaplanowanej przez nas do odwiedzenia trasie). Ale najpierw mapa. I poszukiwania. Gdzież jest ten niewielki, acz ważny, koszaliński dworzec wąskotorowy? W międzyczasie wpada mi w oko dziewczyna. Jest oczywiście niezwykła - wspaniała! Piwne, wielkie oczy. Ciemne włosy. I uśmiech. Robi nam kawę, uśmiecha się. A przecież pora jest chmurna (okolice 5.00 nad ranem)! Express coś się psuje. Wreszcie dostajemy kawę. Oglądam mapę. Wyruszamy. Jednakże posmak kawy (jakaś jasna radość) pozostaje w ustach, każe o kimś pamiętać. Idziemy, idziemy (podług informacji na przydrożnej tablicy i mapie). Jednak droga dłuży się, więc decyduję się zboczyć w bok. A może to już tu? Schodzę po omacku z niewielkiego wzniesienia. Ciemno. Tory. Jakie tory..? Wniosek jest prosty: normalne. (No, cóż - Drodzy Państwo - meandry nocy otoczyły nas tym razem dogłębnie. Nie pozwoliły rozpoznać pożądanego rozstawu szyn wielkości 1000 mm, zasugerowały zwykły). Dochodzimy do szeregu garaży, pytamy, kluczymy. Wreszcie odnajdujemy stację - budynek, koło którego wcześniej przechodziliśmy. A tymczasem coś już zdążyło zatrąbić, wtoczyć się na stację, foto: z książki Wąskie linie snów autorstwa Piotra W. Rudzkiego stanąć. Ze standardowego, rumuńskiego wagonu motorowego (MBxd2) płyną lu-dzie. Kilkanaście osób wysuwa się na ulicę, podąża w kierunku miasta. No więc nie mam ich uwiecznionych w tym przedziwnym momencie nocy, kiedy wysiadają. Nie mam tych zaspanych twarzy, ociężałego kroku, głębokich wzdychań. Żałuję tego strasznie. To nic, że jest ciemno i absolutnie nie zdjęciowo.

KOSZALIN WĄSKOTOROWY (wcześniej: Köslin). Dworzec jest murowany, duży. Dociera się do niego poprzez rozchyloną, siatkową furtkę. Po prawej ma się wtedy kompleks toaletowy - otynkowany, brunatną dachówką kryty, dwu wejściowy pawilon. Gmach główny wita po lewo. Pierwsza część jest parterowa, druga (o zakrytych dechą oknach poczekalni i bufetu) - jednopiętrowa. Ostatni segment dworca jest ceglasty, parterowy. Posiada szeroki, dwuspadowy dach, drewniane krokwie i wąską (inna byłaby tu nie na miejscu) rampę. To tutaj właśnie bździ się światełko. To tutaj właśnie stygnąć będzie niedługo (przygotowana przez życzliwych kolejarzy) turystyczna herbata.

* * *

(TRZY DNI PÓŹNIEJ). KOSZALIN. Rozmawiamy z pomorskim kolejarzem. Na miejsce spotkania wybrałem przestronną poczekalnię dworca głównego. (Nieopodal nas znajduje się wejście do znamiennego dla mnie bufetu).
- Ja pracowałem na kolejach pomorskich na przełomie lat 1960, 1970.
- Jak pan rozpoczynał pracę, to dokąd można było stąd dojechać?
- No, myśmy jeździli od Koszalina aż do samych Gryfic (GREIFENBERG), Reska (REGENWALDE).
- Jak to było z przekuciem szyn (z 750 na 1000 mm)? To nastąpiło zaraz po wojnie...?
- Tak: 1945, 1946 rok. Później była linia 1000 mm. - Ruch osobowy w 1969 roku... - Kolej wąskotorowa to ówczesne okno na świat dla tych miejscowości.
- O było, było. Bardzo dużo ludzi jeździło. No, bo wszystko do pracy.
- Jak wyglądały wagony osobowe?
- No, były troszeczkę mniejsze. A lokomotywa była parowa. Wagony: krótkie, dwuosiowe i czteroosiowe. Do Bobolic to zawsze tylko jeden jeździł, ale był zapełniony. A tak, to dwa. Osobowe to jeździły tylko na trasie: Koszalin-Świelino-Bobolice, Świelino-Białogard-Sławoborze (STOLZENBERG). Osobowe, bo towarowe to do samych Gryfic. Osobowy z Koszalina (pierwszy) zaczynał tak, jak teraz, gdzieś 4.00 z minutami. Jechał do Świelina. Później gdzieś koło 9.00, 12.00. Tak z dokładnością, to nie pamiętam. Koło 15.00... i około 19.00 - aż do samych Bobolic.
- A wagony dodatkowe?
- Wagon bagażowy to cały czas jeździł, cały czas. I tylko bagaże. Poczta nie. Przesyłki bagażowe, expresowe. Kino szło, wszystkie filmy. Do GS-u... Do piekarni drożdże. To szło prawie codziennie.
- Transport towarów?
- Oj, wtedy to było bardzo dużo towarowych składów. Czasami 2-3 na dzień... Węgiel, nawozy, materiały budowlane. Z powrotem drzewo... Z Bobolic i Manowa szła z tartaku tartaczka. Płody rolne przestano wozić 20 lat temu, po zamknięciu cukrowni w Gryficach.
Z korytarzyka pukamy po prawo.
- Proszę...!
Kolejarzy jest w Koszalinie Wąskotorowym dwu. Bardzo mili, otwarci, Jak rodzina. No Panie, no ludzie...! A nie tak, jak gdzie indziej! Biurka stoją dwa. Na jednym znajdują się kontrolki, papiery, zielonawy telefon. Jest to jednym słowem stanowisko pracy. Na drugim wszechwładnie panuje ferment śniadaniowy (kaszanka, szklanki, herbata, papiery). Wiadomo...! Szafeczki kolejowe, BHP-owskie. A jakże! Następne pomieszczenie należy do Naczelnika. Oczywiście ono także nie jest pozbawione biurka. Pod białą ścianą tkwi wersalka. A na oknach - płócienne - kwietne - zasłony.

- Ja przepraszam. Ale muszę najpierw zgłosić sytuację na odcinku. - Nasz przewodnik wielokrotnie wybiera numer. Bez powodzenia.- Uuu..! - Jeszcze raz. - Nie ma nikogo. - No i ponownie: - Dzień dobry, Koszalin..! To pani Basiu... W Koszalinie cisza, foto: z książki Wąskie linie snów autorstwa Piotra W. Rudzkiego spokój. Nie ma nic, nic nie słychać, nic nie widać... Ale to ja nie wiem - oni po półtora roku, jak nie mieli nic u nas. Oni zawsze jak przychodzili, to przychodzili do Tychowa, tu do Koszalina. Tak, tak... Bo oni, wie pani, tam mieli nie płacone i mieli wstrzymane... No... No... Jak na razie wszystko gra. Proszę bardzo...! - Odkłada zieloną słuchawkę. - Zawsze muszę o 7.00 rano sytuację zdać. Na odcinku do Świelina wszystkie wydarzenia... Ja pracuję tutaj w tej chwili i jako dyżurny ruchu, i jako kierownik pociągu.

Korytarzyk, na który natrafiliśmy zaraz po wejściu do budynku, prowadzi nie tylko do pomieszczenia dyżurnego ruchu, ale także do kasy i sali o charakterze urzędowym. "Urzędówka" jest właściwym miejscem pracy naszego Naczelnika (Zawiadowcy). - Zimno tu, brr... Więc siedzę tam - tym kolejarz tłumaczy zajęcie lokalu zastępczego. I wreszcie zaglądamy do kapciory kasowej - niewielkiej, starodawnej, salki z KOMPOSTEREM (prasą do wyciskania na bilecie daty), TERNIONEM (szafeczką na tekturowe kartoniki) i niewielkim, odchylanym okienkiem.
- Kiedyś przyjechał tu kabaret "Koń Polski", to się wygłupiali przy tym okienku. Ja im sprzedawałem niby bilety, jeden z nich kupował..! To Telewizja wtedy robiła.
- Jak pan wspomina tamte lata... ?
- Bardzo wesoło było. Na tym się dobrze pracowało. A z początku się jeździło pociągami... Jednak w większości byłem za dyżurnego: Koszalin, Świelino, Bobolice, Białogard, Sławoborze, Rymań, Gryfice, Trzebiatów (w delegacji, 2-3 miesiące). Tam się mieszkało. Do Koszalina za daleko było na to, aby codziennie wracać. Jednak na każdej stacji pracowali głównie miejscowi. No, to od tego trzeba zacząć, że myśmy pracowali całą dobę. Nie było wyjścia. W późnych godzinach trzeba było wyjechać, czy wracać z pracy Tu w Koszalinie czasem się nocowało. A jak ktoś miał blisko, to mógł do domu. Tylko, że był problem z dojazdem.

- Na której stacji czuł się pan dobrze?
- Do żadnej nie mam uwag, że było coś ciężej czy gorzej.
- Jaki był skład personalny na większych stacjach?
- Dwuosobowy: zwrotniczy i dyżurny.
- Na czym polegała praca dyżurnego ruchu?
- No: odprawa pociągu, przyjmowanie przesyłek, sprzedaż biletów. Dużo pracy papierkowej. A w tej chwili to nie ma, tak jak wszędzie.
- Zmiana zwrotnic...?
- W tej chwili robi to dyżurny. Kiedyś: zwrotniczowie i drużyny manewrowe.

* * *

Na pamiątkę symbolicznego spotkania dostaję symboliczną szklankę z napisem: "650 lat Bobolic". Ha! Kolega otrzymuje prezent równie wartościowy (książkę sygnałową).

(DZIEŃ DOJRZEWA) Kolejarze decydują się działać:
- Trza jechać, brzózkę wywróciło na szyny. Skład służbowy jest już gotowy, a jakże! Ruszamy całą ekipą. Mam pozwolenie na zmianę kierunku ostrza (iglicy) w zwrotnicy. Nieoczekiwanie na peron wkraczają "zielone stopy" - dzieci. Przedszkole wie, co to znaczy "wąska kolej". Ogląda ją przy każdej okazji. Także w listopadowym słońcu. Proszę o zatrzymanie pociągu. Trza zdokumentować nieletniego pasażera, aby mógł zaistnieć w podręcznikach. Wreszcie wytaczamy się. Szlak skręca ostro w lewo. Idziemy wzdłuż parkanów. Za jednym takim betonowym pstrzy się i błyska tłuczeń - odrzut miejscowej fabryki bombek. No, panie - no, ludzie...!

* * *

- Jak wyglądają przejazdy kolejowe na linii koszalińskiej... ?
- W Manowie na trasie Kołobrzeg-Poznań była rogatka samoczynna. To szlabany nam łamano nawet dwa razy na dzień. No i zostały zdjęte. Oczywiście komisyjnie: przyjechali, spisali, policja. Wcześniej przez tydzień mierzono ruch, wiadomo... Bierze się pod uwagę ilość pojazdów w stosunku do ilości pociągów (częstotliwość). No i wybiera się kategorię (A - dróżnicy, B - działanie samoczynne). No więc kategoria została zmniejszona, z tym że są światła i gong. W Gryficach był przejazd ze szlabanami ze względu na cukrownię.
foto: z książki Wąskie linie snów autorstwa Piotra W. Rudzkiego Tuż dalej brzózka...! Położyła się i odpoczywa. A zagrożenie w ruchu kolejowym jest przecież ogromne, niewyobrażalne. Taka brzózka może obudzić niechęć do przyrody. Leżakując gwarantuje przerwę w podróży. A dalej: opóźnienie w przybyciu do pracy (np. w przypadku robotnika rannej zmiany - tego, co o 7.00 zdąża do mleczarni) lub posądzenie o wagarowanie (np. w przypadku gimnazjalisty - tego, co nieustannie wagaruje). Jednakże wystarczy tylko wziąć niepokorne drzewo za pień, podnieść wraz z korzeniami, powiedzieć mu coś do słuchu, potrząsnąć, przenieść na bok, na nowe miejsce - a już szlak na Świelino jest otwarty i gotowy na wszystko. Na przejazd każdego pociągu. Na ruch bezpieczny, przepisowy.
- W Białogardzie byłem do 1980 roku. W stanie wojennym postawiono mnie tutaj w ramach wyróżnienia: "Nie macie innego wyjścia", - Zgarnięto mnie akurat w Karlinie, bo byłem u teściów, za siedzenie. - No, weź dojedź! Taryfa nie jedzie, żaden autobus, żaden pociąg. Co prawda tylko lokomotywy biegały luzem, no to jako kolejarz się dostawałem. Ale tu mnie od razu drapnięto na peronie (straż). No, ale byłem kolejarzem... To potem, to nam wydano przepustki stałe - nawet na noc. Na nasze osiedle wejść nie można było - tam mieszkała milicja, wojsko i kolejarze (na Tarłowicza, Chałbińskiego w Koszalinie). To tam bywało tak dobrze, że można było wszystko zostawić na ulicy. Nikt nie wziął. Chodzili panowie, wiadomo, umundurowani. A oprócz tego chodziło takich pięciu, dziesięciu (nazwijmy: "cichociemnych") Kolej jako taka, została zmilitaryzowana. Tam, na jednostkę w Zegrzu, szło paliwo. No i zaopatrzenie. Ogrzewanie - węgiel i tak dalej... Później woziliśmy materiały budowlane na lotnisko. I to nie to, że w tysiącach - i to w milionach ton ładunków. Przychodziły normalną koleją. Tam w końcu była suwnica. Potężne, hangarowe elementy szły. Mieliśmy problemy z przeładunkiem. To te łuki, co szły - nie... Materiały sypkie na wyrównanie pasów startowych. Remont kapitalny praktycznie rzecz biorąc. To było w 1983 - chyba...

- Wypadki?
- W 1968 roku miał miejsce najcięższy, najpoważniejszy. W tamtym roku doszło do zderzenia dwu pociągów między Rosnowem a Manowem (czołowe: osobowy z towarowym). Jeden z maszynistów zginął.

* * *

(WRACAMY. WYSIADAMY. SNUJEMY SIĘ PO TOROWISKACH.) Tuż za wąskimi znajdują się normalnotorowe. Głośne, strzeżone dzięki obecności piętrowej (o wyremontowanym na czerwono dachu) nastawni. Nasze kochane, wąskie szyny sąsiadują z nieużywanymi od dawna bocznicami. To właśnie tu, nieopodal, znajduje się magiczne połączenie torów, dzięki któremu wagon normalnotorowy (1435 mm) może pożegnać transporter, a więc przetoczyć się z wagonu-przewoźnika (pisałem o tym wcześniej) na swój tor. Owe szyny można odnaleźć w średniawej trawie. W jakim stanie...? Ano - półsenne, nieobecne, oddalone. Na teren lokomotywowni wjeżdża się przez bramę. Teren jest w całości ogrodzony.
Na początku natrafiamy na odremontowane, drewniane, o zdecydowanych kolorach wagony towarowe. Dalej - na miejsce paliwowe (OSTROŻNIE Z OGNIEM! Materiały łatwopalne!). A także na używane podczas nadzwyczajnych przejazdów wagony osobowe (produkty z Rumunii). Sama lokomotywa stoi na końcu całego tego interesu, również rumuńska, czerwonawa i nawet - w słońcu - ładna. Nieopodal - obracalnia lokomotyw. Betonem toczony krąg. Wewnątrz szyna. Po niej to toczyła się wokoło platforma, która przeznaczona była ongiś dla (oczekującego na zmianę kierunku/czoła) parowozu. Dziś obroty wyszły z mody. Platforma - pogrążona w letargu - nieczynna - z letnim (pozbawionym szyb) wagonem - chrapie. Wokół nas jest więc smutnawo - chłodnawo - jesiennie. Ale jednak przecież słonecznie...!
- W których miejscach zaopatrywano lokomotywy w wodę...?
- Studnie były często w polu, w lesie... W Manowie, Kurozwęczu, Rosnowie (na moście), w Świelinie (na stacji), w Bobolicach (hydroforowa). A jadąc na Białogard, to między Świelinem a Tyczewem, w Słoninie, Żetelkowie. I Białogard. Na Sławoborze,Nastutowie, chyba w Zagórzu, w Lepinie i Gościnie.
- Na ile kilometrów wystarczało wody po nabraniu?
- Jak chodziły stare lokomotywy, to nie było reguły. Bo jak na przykład jechał osobowy, to od Białogardu do Świelina starczyło. A więcej ładunku, pary - to musiał częściej nabierać tej wody. Jak już przyszły Px-y, no to jak już nabrał wody, to z Białogardu do Świelina bez problemu przejechał.
- Jak wyglądało nabieranie wody?
- Najczęściej to lokomotywa sama ssie. W przypadku pomp podłącza się tylko wąż. Studnie budowane były na rowach, na rzeczkach... Tylko na Białogardzie była wiercona. W Żetelkowie jest murowana.
- Gdzie znajdowały się wieże ciśnień?
- Wieże ciśnień... Świelino (rozebrana), Bobolice, Rymań. Kiedy lokomotywa podjeżdża pod wieżę ciśnień, nie musi ssać. Jest studnia, ze studni pompy ciągną wodę do góry. Pompy są elektryczne - to już od dawna... (W hydroforze jest inaczej - woda jest ciągnięta, nabijane jest powietrze i to ono wypycha wodę). W wieży woda idzie do góry, przez wierzch wpada do zbiornika, następnie własnym ciężarem spada. W ten sposób wytwarza się ciśnienie w pompach dla parowozów.
- Zimy...?
- Jedna zima taka była... Zima stulecia - 1979 rok. Szczerze mówiąc, to dwa tygodnie i Białogard nie jeździł, i Koszalin nie (w ruchu osobowym). Tylko pociągi ratunkowe: odkopywały, odśnieżały. To były zaspy, że pług jechał i przebijał się 200-300 metrów na dzień. Nie dało się inaczej. Między Świelinem a Bobolicami tor idzie w wykopie. Wyrównało idealnie śniegiem, przyszła leciutka taka mgiełka, mżawka. Zrobiła się skorupa - lód. I kto go teraz przebije? A jak to miało wysokość na 5 metrów...? Do Bobolic jak pociąg poszedł w Sylwestra, tak dopiero droga przebita została 14.05.1980 r. Jeden kolejarz miał służbę trzy dni na okrągło - nic nie mogło dojechać. W końcu dostał zezwolenie na opuszczenie posterunku (to był posterunek wojskowy), bo nic się nie działo. Najcięższy odcinek znajdował się między Koszalinem a Boninem koło cmentarza... W któregoś Sylwestra na nowo tak dołożyło...!
Były zawiadowca z Bobolic wyruszył tam pieszo. Jak go odnaleźli i przyprowadzili, to dwa tygodnie leżał ciężko chory (zapalenia płuc dostał). Ja także mieszkałem w Bobolicach. To poszedłem za dnia - to doszedłem. Potem któregoś marca przysypało.foto: z książki Wąskie linie snów autorstwa Piotra W. Rudzkiego Pociąg nie szedł, autobus tylko kilometr przejechał. I dalej też trzeba było iść pieszo. W niektóre zimy (w latach 70-tych) pociąg jak utknął w śniegu, to tylko chwilowo (2-3 godziny) - odkopali. Jednak później już nie było takich śnieżyc.
- Inne powody przerw w podróży?
- Kiedyś się jeździło towarowo-osobowo. Z początku, jak te Px-y przyszły, to maszyniści nie potrafili ich obsługiwać. To często-gęsto zawieszało się. Pociąg stawał w lesie. A to woda w parowozie się zagrzała - zagotowała. A to nie można było wziąć do kotła wody - różne cuda się działy... Px48, tak... Wesoło było w każdym razie.

* * *

Wzdłuż terenu wagonowni biegnie osobny (przeznaczony dla niecodziennych transportów) tor. Wiedzie on nas do przepompowni paliwa. Wystarczy odnaleźć jedną taką grubawą rurę, pociągnąć (czyli zassać) - i już olej czy też benzyna jakowaś przepływać będzie z normalnej, obszernej cysterny do niewielkiej, wąskotorowej. Do zasysu i przepompu służą oczywiście nie usta, lecz pompy. Obok nas rozpościera się wesoły sadek o nietypowym parkanie. Ustawione prostopadle do ziemi, połączone drutem, siatką, stoją fragmenty wersalek, tapczanów i leżanek. Na potrzeby fotografii wchodzę na metalowe, sprężynowane łóżko - chyboczę się - trzaskam. Na przepompowni panuje głuchy spokój. Szare, identyczne walce potoczą się niedługo ku znajdującej się na koszalińskiej linii jednostce wojskowej (ku lotnisku).

(W PORZE OBIADOWEJ KOLEGA WYMYŚLA ODWIEDZINY NOWOCZESNEJ JADŁODAJNI.) A mnie ciągnie - wiadomo, gdzie... No więc wykręcam się czymś, idę na stację, rozglądam się. Jednak Jasności nie zastaję.
- Przepraszam panią, jak nazywa się taka jedna dziewczyna. Była o 5.00...
- A..., Bogusia pewnie... Ona pracuje u nas raz w tygodniu. Będzie za tydzień.
- A czy jakiś telefon można, czy coś.
- Ona mieszka pod Koszalinem, w małej miejscowości. Nie posiada telefonu... - No, więc siadam, piszę krótki list proszę o przekazanie koperty. Rozżalony wychodzę.

* * *

- Jak pan odczuł zmianę trakcji?
- Kolej parowa była do 1985 roku. Jako dla mnie to nie było tam specjalnej różnicy. Tylko dla tych, co pracowali na lokomotywach, był luksus przejść z parowej na spalinową. Te obecne, rumuńskie, to od razu w Bukareszcie budowane były na nasz rozstaw szyn.
- Od lat 80. liczba przewozów pomału, pomału spadała... Do Białogardu pociąg szedł do lat 90-tych. Bobolice zawieszono jeszcze wcześniej (około 1985 r.)
- Wydarzenia znaczące?
- To, proszę pana, w tamtych czasach (do 1990 r.) miały miejsce słynne objazdy dyrektorów. A jak byłem w Trzebiatowie, to tam przyjeżdżali na wczasy podsekretarze stanu, wiceministrowie, dyrektorzy... Też patrzyli, aby jak najtaniej. Ich kultura zachowania wtedy, a teraz, nie da się porównać. Jak wszedł taki minister, to się przedstawił, kto on jest - dał legitymację. Nie tak jak teraz: legitymacją machnie i schowa. Dał do ręki i mówi: "Sprawdź, czy ta sama morda jest na legitymacji i w oryginale".
- I żaden się nie wywyższał, że on jest kimś. Większość - kulturalnie i inteligentnie...!
- Święta...?
- O, pracowało się tu niegdyś w Wigilię. Nawet towarowymi się jeździło. Nie było czasu na wspólne spotkanie. Zresztą, to zależy na jakich terenach. Jeden naczelnik to urządzał...!

Po powrocie do Koszalina natychmiast kierujemy się w stronę dworca głównego. Spieszymy się na pociąg do Gdańska. Kolega w grodzie nad Motławą pragnie odwiedzić jakąś dawną koleżankę. A u mnie to już chyba po wszystkim (tzn. po Bogusi). Przechodzimy przez hol - zwracam głowę w stronę baru - a tam... Ha! Docieram z kolegą na peron, jednakże obecność tamtej osoby dekoncentruje mnie i roznosi. Nie za bardzo można dotychczasowemu towarzyszowi podróży o wszystkim powiedzieć, więc co tutaj robić? - To ty, bracie jedź teraz do Gdańska sam. Przypomniałem sobie, że mam w Koszalinie koleżankę. Pragnę się z nią spotkać. Dojadę następnym pociągiem, tym za 50 minut.
- Oj, Piotrze, Piotrze...! - kolega kręci głową. W końcu rozstajemy się. Przybiegam do baru - ona! A więc jednak, mimo wcześniejszej informacji kogoś z bufetu, ta dziewczyna jest także i dzisiaj. Jestem zaniepokojony. Czyżby nastąpiła pomyłka i list dotarł do kogoś innego.
- Słuchaj! - mówię do niej. - Napisałem list...! - A to ty? Tak, dotarł... - Opuszczamy bufet, siadamy na zewnątrz przy stolikach z parasolami. Jest to wielka chwila - mam tremę. Co to się będzie działo...? W kleconej rozmowie Bogusia wyznaje, że zdążyła już zadzwonić do mnie do domu, do Warszawy. Lecz mnie nie było. Jest podenerwowana. Kontroluje przez szybę sytuację w bufecie. Za chwilę rozpoczyna się jej dyżur. A uśmiecha się tak, że - wiadomo...! No, więc wracamy po chwili do dworcowego baru. Bogusia zaczyna obsługiwać ludzi. Ja plączę się przy ladzie. Zerkam na zegarek: czas leci, jak nigdy. Za chwilę pociąg do Gdańska. Nie mogę nie jechać (relacje towarzyskie z kolegą itp., itd.). - Znowu będę sama... - mówi dziewczyna. Jest smutna. Nie wiem, co czynić. Odchodzę chłodnym krokiem. Dziewczyna patrzy za mną (nadal jasna i przedziwna). W przedziale oglądam otrzymaną fotografię i adres. Jestem rozdygotany. Kolega nie spotyka się z sobie znaną gdańszczanką - oczekuje na pociąg, którym jadę, w Gdańsku Gł. - jest trochę zły.

* * *

- Tamte lata, a te?
- Była ciężka praca, człowiek się urobił, rąk nie czuł - ale była satysfakcja. A teraz...? Oni udają, że nas potrzebują. A my, że tu jesteśmy. Tak na całej kolei jest. Zresztą jeździcie, to widzicie co się dzieje. Jest kilka pociągów na danej trasie, które są przepełnione. Szczególnie piątek, sobota, niedziela na trasie Gdańsk-Szczecin, bo to studenci się przemieszczają. A pozostałe pociągi...? Wszystkich ludzi, którzy jadą, można zebrać: do jednego przedziału - na pewno nie, ale do jednego wagonu - na pewno. - W wyniku redukcji ta sama praca spadła na barki tych, którzy pozostali...
- Prawie wszyscy mają tutaj stanowiska wspólne. Niektórzy jeżdżą i za maszynistę, i za kierownika pociągu. Szczerze mówiąc, to się tylko wegetuje. Wegetuje się, bo ktoś musi tu siedzieć i to jeszcze nadzorować. Kolega pilnuje dworca od 4.00 rano do 18.00 (co drugi dzień). W nocy tutaj nikogo nie ma. Pociąg towarowy jest czasami raz na tydzień, raz na miesiąc, a czasami 2-3 razy w tygodniu. Nie ma reguły. Obecnie towarowe rzadko, rzadko... Szczerze mówiąc, przewozi się tylko paliwo wojskowe dla jednostki w Zegrzu Pomorskim (na trasie do Świelina). Osobowe są dwa na dzień. Ludzi bardzo mało jeździ. Do pracy i z pracy. W okresie letnim - więcej. No, jak na te czasy, to bardzo dużo. A teraz nie ma pracy, więc i PKS-y nie są specjalnie zapełnione. I tak jesteśmy konkurencyjni, bo jak weźmy: do Świelina bilet nasz kosztuje 91 zł, a autobusowy 180. Miesięczne, bo na jednorazowych to nie ma zbyt dużej różnicy.
- Soboty...?
- Teraz w soboty połączenia są zawieszone. PKS-y także pozawieszano. Jest tak, jak jest - jest bardzo dobrze, jest pełen uśmiech Premiera (zadowolony, rozpromieniony, że jest coraz lepiej).
- Pociągi retro?
- W Koszalinie nie ma przejazdów pod parą. Tylko w Gryficach. Do Bobolic w tej chwili już się nie da przejechać. Część szyn jest rozkradziona. Przejazdy są zaasfaltowane.

* * *

Wydobywam w biurze numerów ważny numer telefoniczny. Dzwonię do bufetu na dworcu w Koszalinie. Bogusia podchodzi po jakimś czasie. Jest mało rozmowna. Szybko kończy. W jednym z listów pisze mi potem o niemożności rozmowy w pracy. A także - o swojej uczuciowej więzi z mieszkańcem Skarżyska-Kamiennej. (Nie widują się często, są ze sobą i nie są). Mówi o swojej rodzinie. W linijkach tekstu wyrażona zostaje osobliwa prostolinijność nadawcy, jasność. Bogusia przysyła mi ponadto dwie fotografie. Jedna obrazuje czasy wczesnoszkolne. Fotografia druga (z ostatnich wakacji) unaocznia nadmorskie Dąbki. Niebieska tonacja sukienki, plecaka i morza - przekrzywiony horyzont - piwny uśmiech. Wiatr.

Pora pożegnać naszych przyjaciół. Pora wyruszyć PKS-em w kierunku Świelina. Pragniemy dostać się tam przed zmrokiem. Autobus sunie poprzez wsie i lasy. W schodzącym ku ziemi słońcu przecinamy wąwozy. Wtaczamy się na wzniesienia.

* * *

- Gdzie dokonywana jest konserwacja sprzętu?
- A tutaj obok, w lokomotywowni.
- Czym zajmuje się naczelnik?
- Naczelnik ma nadzór nad wszystkim.
- Jaka jest różnica między naczelnikiem a dyżurnym?
- W tej chwili to nie ma. Też udaje, że pracuje. foto: z książki Wąskie linie snów autorstwa Piotra W. Rudzkiego Kiedyś to było do cholery tej pracy! Przede wszystkim może nie tej wymiernej, ale papierowej! Panowie, to jest obsesja! Kto to płodzi takie bzdury! W tej chwili linie w większości są nieczynne, jak Gościno (GROßJESTIN) od 15 lat. I teraz robią inwentaryzację - śmieszne... Liczą podkłady. A tam są takie rzeczy, że przejść nie idzie. Każą ludziom chodzić. Wiadomo, że ludzie kradną. Ja się wcale ludziom nie dziwię. Ja nie wiem, jak ja bym był w takiej sytuacji, że nie miałbym dzieciom za co dać jeść czy co - a obok leci tor i szyna jest. To bym ją odkręcił i sprzedał. A jeśli szyny nie, to przynajmniej podkładki (te, które ważą) na złom. I tak każą ludziom chodzić dwa razy w tygodniu po tych liniach nieczynnych. Kto to ma robić? Trzeba się zastanowić, że to jest z Koszalina do Gościna 160 km, z tego tylko 30 km jest czynne. Czy oni się zastawiają, ten ktoś w Warszawie (taki jeden z drugim), że obejść te nawet 100 km po takich chaszczach (tam już średnie drzewa rosną, już nie mówiąc o krzakach), nie... I jeszcze podkłady każą liczyć - ile betonowych, ile tamtych, srakich (drewnianych).
- A kolejowe przejazdy też podlegają rachubie?
- Ile przejazdów..? No, to przejazdy są te same. Ale teraz jeszcze trzeba nanieść na odcinku (na kilometrze) ilość podkładów. No nie na sztuki - nikt nie będzie przecież liczył, nikt nie będzie sprawdzał. Ale przykładowo 80% podkładów takich, a 20% innych. No więc te podkłady trza policzyć jednorazowo. Ale braki dwa razy w tygodniu. I to robią ludzie tu, od nas, 1-2 razy w miesiącu - no, bo to śmieszne... I tak idą, a za nimi idą złodzieje i zwijają (za przeproszeniem). Naczelnik robi braki. Jak są braki, to zgłasza je na policję - a policja zapisuje... I albo złapią - gdzieś tam... To skupy złomu robią błąd. Nie powinny skupować szyn. A, proszę pana, jak kradną linię napowietrzną (trakcję)? I aparaturę techniczną, wszystko...? Są odcinki, gdzie szyny nie giną. A są odcinki, że przechodzisz, a jutro idziesz - i już nie ma. To są duże różnice. W tonach brakuje. Nawet podkłady kradną. Drewniane. I to tylko te, które są dobre. Sukcesywnie nie biorą, tylko wybiórczo. Bierze taki siekierą - patrzy, że twarde - no, to wiadomo... A jak próchno, to go zostawi. Liczy się też przepusty kolejowe. No, a ile ich jest! Co kawałek, co kilometr (2.486, 3.183, 4.11 km linii). Niech pan zobaczy! I teraz, aby znaleźć ten przepust, linię trzeba precyzyjnie mierzyć!
- A co to są te przepusty?
- A wiadomo: z rowu do rowu, żeby tam woda pod torem przepływała. I niech pan zobaczy, ile tego jest. Dziesiątki!
- A perony...?
- Perony to wartość wymierna. A przepust - kto jest go w stanie sprawdzić? Były budowane przeważnie w latach 1949-51, nie... Więc każdy z nich prawdopodobnie jest zawalony i tam go nie ma. Jak ludzie idą, powinien być. Jest - dobrze. Nie ma - pisz pan, że jest.
- Po co się to robi?
- Ja się domyślam, o co chodzi. Planuje się oddać kolej, dokumentacja jest potrzebna dla gmin, dla władz terytorialnych. Chcą zrobić inwentaryzację. Ale tego nikt nie robił przez 50 lat...! Bo są paranoje...! "Ogrodzenie ze sztachet w Gościnie wybudowane w 1951 roku" (200 metrów płotu) - czy jest na stanie? Od 51 roku..?! Ja się urodziłem akurat w tym roku, pracuję od lat 60-tych, ale myśmy tego płotu już tam nie widzieli. A teraz ludzie, którzy to sprawdzają, to szukają takich dziadków, którzy tam mieszkają, i ten płot - nie wiem... Pytali Pawlińskiego. On nie pamięta tego płotu.

* * *

ŚWIELINO. Tutaj to już naprawdę jest pusto...! Stacja położona jest na skraju aglomeracji. Tor do Bobolic (od dawna nieużywany i niepotrzebny) biegnie jakiś czas nasypem i staje przecięty drewnianą zaporą, pozbawiony na dalszym odcinku szyn i nawet podkładów. Jeszcze tylko gdzieś tam (w lekkiej półdali) urodę przemijania samotnie kontempluje niedorzeczny semafor. Nie ma już na nim tarczy i świateł. Ostały się ino pasy, a także gęstniejący mrok. Na węzłowej do niedawna stacji wszechwładnie panuje smutek i brak. To stąd jechało się do Białogardu (BELGARD), a dalej - do Stargardu Szczecińskiego (STARGARD). No i oczywiście do Koszalina (Köslin) lub - w stronę przeciwną - Bobolic (BUBLITZ). Torów jest 5. W dali rampa. I wykrzywiona pompa. Trawa jest niewydeptana, jesienna. Przenikliwa samotność - chłód. Kobieta (która oczekuje wraz z nami na przyjazd pociągu z Koszalina) niesie ciepło. Opowiada nam o "wąskiej" linii z perspektywy mieszkańca Świelina:
- PKS zajeżdża stąd tam na 7.30. No, a jak dzieci mają do Koszalina na 7.35, na zajęcia, to nie ma siły, żeby one od dworca doleciały te 2,5 km do szkoły na czas. Muszą jechać ciuchcią, nie ma wyboru. A spóźniać się nie będą, bo raz, drugi zgoda, ale za każdym razem...? Później wracają autobusem. - Stąd właśnie odchodziły pociągi ważną odnogą, do Białogardu. - Bardzo często jeździłam do Białogardu. Szczerze wam powiem, że od nas ze Świelina do Białogardu nie ma się teraz czym dostać. A jednak ta ciuchcia była dobra - zapewniała jakąś tam łączność. Był okres, że jeździła często. Rano o 5.30, wracała o 8.15 i jechała do Koszalina. Stamtąd 12.30 u nas. I ponownie do Białogardu. Wracała na równi z tą z Koszalina o 16.30 - no, to nie było tak źle. Do Białogardu jeździłam bardzo często. Miałam dzieci w sanatorium, które musiałam odwiedzać.
- Czyli tu panował duży ruch?
- No był, bardzo duży ruch był... I tu w Świelinie była kasa biletowa.
- foto: z książki Wąskie linie snów autorstwa Piotra W. Rudzkiego Bufet? - Nie, nie... Poczekalnia. Ja tu przecież paliłam, sprzątałam - pomagałam mężowi. Wiadomo, jak jechały towarowe, to nie wiadomo było, za co się wziąć. Jeden musiał pilnować, żeby coś tam się nie stało na drodze. Drugi gdzieś tam gonił na przejazd, bo to wiadomo, jak się trzy pociągi naraz... Zmiana zwrotnic. A teraz to tak w sumie zamarło.
- A czy zdarzyło się, że nie zdążyła pani na pociąg?
- Obsługa pociągu zawsze robiła mnie "w konia". Oni widzieli, że ktoś idzie. Bo to nie było tak, że oni wsiadają, zamykają drzwi i jadą. Zawsze kierownik patrzy, aż zajedzie za zakręt. Wtedy dopiero zamyka drzwi. Przyszłam, akurat ruszyli. No, to myślę sobie: "Jadą, no trudno..." - I wracamy się z sąsiadką. Ale ona odwróciła się. I mówi: "Ty, oni stoją". Ja mówię: "My zawrócimy, oni ruszą". I rzeczywiście: my idziemy, a oni dalej jadą. Aż w końcu się wrócili, pod sam przejazd podjechali. "Wsiadajcie...!" - Ja mówię: "Teraz, to co innego...!" To były takie żarty.
- Kolej a autobus? - No, proszę pana, jest różnica! Autobus ma 30 miejsc - więcej osób nie bierze. Ma komplet i "do widzenia". A pociąg brał, ile chętnych było. Był tłok - wiadomo...! Ale jak widzieli, że na stacji jest dużo ludzi, no to wagon doczepiali. Kiedyś nikt nie jeździł autobusem. Gdyby pociągi częściej jeździły, to więcej ludzi by było na szlaku do Koszalina. Zawiesili, bo... Jak już kolejarze są na urlopach trzymiesięcznych (60% płatnych), to nie jest dobrze. I nie wiadomo, co dalej.
- Co można zobaczyć w Świelinie? - Tu w Świelinie tylko kościół jest zabytkowy.
- Ile wagonów przyjeżdżało z Koszalina? Dwa, trzy?
- O... Trzy, Cztery. Jak jechało, to jechało! Cały skład! - Przed ścianą lasu szlak rozbiega się na dwa odrębne. Na tym prawym po długim czasie kładzie się oczekiwane światło. Pasażerów - kilku. Jednego z mechaników odbiera nasza rozmówczyni (żona). Świelino opuszczają tylko trzy osoby. My, a także nierzeczywista (zagubiona chyba) postać.
- Budynki dworcowe?
- Budynki...? O, to czarna rozpacz. Stoją. Powybijane szyby. Świecą pustką. Już teraz ich praktycznie nie ma nigdzie. Te, co są, przekazane zostały jako nieruchomości kolejowe gminom. W Rymaniu była hurtownia materiałów budowlanych i sklep. To już nie nasz teren (nasz sięga do Gościna). A w Białogardzie mieszkają ludzie: lokator u góry, w pomieszczeniu biurowym jacyś kolejarze. Bobolicach nie ma nic (wszystko zostało przekazane dla miasta). budynku miejsce dla siebie znalazł były zawiadowca z rodziną. Świelino - stacja węzłowa. Nic nie ma, tylko tablica z nazwą. Rosnowo - kiedyś była tam jeszcze kasa. Potem tylko w okresie letnim.
- Jak wielka jest kadra kolejarska na Pomorzu Zachodnim?
Około roku 1979 pracowało u nas (w całym szczecińskim) na wąskich torach 1700 osób. Obecnie, w czerwcu 2000, ostała się setka (117 osób) w ogóle, łącznie z Zarządem. Nawet mniej. U nas w Koszalinie pracuje 20 osób.

* * *

Przyjechawszy tu z wielkomiejskiej rzeczywistości jesteśmy odurzeni. Czym...? - Świadomością innej, wąskiej egzystencji.
JEDZIEMY...! WAGON TELEPIE NIEBYWALE! Las - niezwykły - wysoki - tajemniczy - obcy. Światła tną noc. Suniemy (jakże żwawo) poprzez nierzeczywistość...! W mroku nie wiadomo już, czy ktoś na jednym z leśnych przystanków jednak wsiadł - wysiadł - nie wsiadł...? Listopadowa noc jest nieprzejednana. Kolejarze rozmawiają. Wagonem trzęsie, aż strach! - Długi jest, niewyważony...! - tym mechanik tłumaczy jedną ze słabostek zagranicznego pojazdu. Tonacja ścian naszego wagonu jest jednak w miarę spokojna: cicha, brązowawa. Jedna z jarzeniówek jarzy się. Jakoś próbuje przełamać dogłębny mistycyzm nocy. Jednakże osamotniona, wygląda nieco przedziwnie - niepokojąco - strasznie. ROSNOWO. Stacja murowana, pomorska, jednopiętrowa. Teraz właśnie wita nas złowróżbnym, nocnym szeptem żelazna wiata. Gdzieś za Rosnowem dosiada się młody człowiek. I - ktoś tam jeszcze. Na palcach przemykamy koło betonowego parkanu nieobecnej o tej porze fabryki - bombek. Wśród tych roztłuczonych nikną sny. 8)
GIZIO

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by GIZIO »

Dworce kolejowe na starej fotografii. 8)
Attachments
Dworzec kolejowy w Kołobrzegu.jpg
Dworzec kolejowy w Kołobrzegu.jpg (76.87 KiB) Viewed 14526 times
Dworzec kolejowy w Ustce.jpg
Dworzec kolejowy w Ustce.jpg (34 KiB) Viewed 14493 times
Dworzec kolejowy w Trzebieżu.jpg
Dworzec kolejowy w Trzebieżu.jpg (61.64 KiB) Viewed 14527 times
Dworzec kolejowy w Wierzchowie-Człuchowskim.jpg
Dworzec kolejowy w Wierzchowie-Człuchowskim.jpg (71.46 KiB) Viewed 14500 times
Dworzec kolejowy w Szczecinie.jpg
Dworzec kolejowy w Szczecinie.jpg (30.19 KiB) Viewed 14513 times
Dworzec kołejowy w Łebie.jpg
Dworzec kołejowy w Łebie.jpg (24.03 KiB) Viewed 14490 times
Dworzec kolejowy w Nowogardzie.jpg
Dworzec kolejowy w Nowogardzie.jpg (25.2 KiB) Viewed 14506 times
Dworzec kolejowy w Słupsku.jpg
Dworzec kolejowy w Słupsku.jpg (79.13 KiB) Viewed 14484 times
Dworzec kolejowy w Stargardzie Szczecińskim.JPG
Dworzec kolejowy w Stargardzie Szczecińskim.JPG (65.71 KiB) Viewed 14509 times
Dworzec kolejowy w Policach.jpg
Dworzec kolejowy w Policach.jpg (107.75 KiB) Viewed 14500 times
Dworzec kolejowy w Łobez.jpg
Dworzec kolejowy w Łobez.jpg (32.83 KiB) Viewed 14500 times
Dworzec kolejowy w Miastku.jpg
(56.39 KiB) Downloaded 4834 times
Dworzec kolejowy w Kaliszu Pomorskim.jpg
Dworzec kolejowy w Kaliszu Pomorskim.jpg (124.32 KiB) Viewed 14479 times
Dworzec kolejowy w Chojnicach.jpg
Dworzec kolejowy w Chojnicach.jpg (68.23 KiB) Viewed 14484 times
Dworzec kolejowy Piła.jpg
Dworzec kolejowy Piła.jpg (16.27 KiB) Viewed 14479 times
Dworzec kolejowy Koszalin.jpg
Dworzec kolejowy Koszalin.jpg (13.84 KiB) Viewed 14515 times
Dworzec kolejowy Gryfice.jpg
Dworzec kolejowy Gryfice.jpg (52.75 KiB) Viewed 14478 times
User avatar
bublitzman
Posts: 31
Joined: 20 Dec 2008, 16:18
Location: Bobolice/Bublitz

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by bublitzman »

czuje się pominięty :D
toteż dodam dworzec bobolicki
13.jpg
13.jpg (155.11 KiB) Viewed 14438 times
britneykiller
Posts: 161
Joined: 27 Feb 2005, 19:49
Location: Biały Bór / Szczecin

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by britneykiller »

A ja dodam dworzec białoborski. Marzę o tym, żeby kiedyś wyglądał choć tak jak przed wojną.
Attachments
Zdjęcie pochodzi ze strony http://freepages.genealogy.rootsweb.ancestry.com/~pommerninterestgroup/B/Baldenburg/index.html
Zdjęcie pochodzi ze strony http://freepages.genealogy.rootsweb.ancestry.com/~pommerninterestgroup/B/Baldenburg/index.html
baldenburg18.jpg (101.46 KiB) Viewed 14491 times
GIZIO

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by GIZIO »

No i o to panowie chodziło.Dodawajcie tu zdjęcia starych dworców kolejowych z Pomorza.Może Bronx zrobi później z tego galerię starych zdjęć dworców kolejowych na Pomorzu. 8)
User avatar
bronx
Site Admin
Posts: 5469
Joined: 25 Feb 2005, 10:18
Location: Nstn in Pomm.
Contact:

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by bronx »

Galeria dworców, czemu nie :)

Dodam Runowo Pom. niestety słaba jakość:
Attachments
bd_1_b.JPG
bd_1_b.JPG (39.81 KiB) Viewed 14388 times
GIZIO

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by GIZIO »

Ciekawa historia Koszalińskiej Kolei Miejsko-Plażowej-Koszalin -Mielno-Unieście. 8)

W Koszalinie oraz jego okolicach funkcjonowała przez kilkadziesiąt lat zelektryfikowana sieć kolejowa pod nazwą Kösliner Stadt- und Strandbahn (Koszalińska Kolej Miejska i Plażowa). Powstała ona z połączenia dwóch, pierwotnie niezależnych przedsiębiorstw.

Kleinbahngesellschaft Güdenhagen–Groß Möllen GmbH (Przedsiębiorstwo Kolejkowe Mścice - Mielno sp. z o.o.)
Jako pierwsza powstała kolejka mająca ułatwić dostęp mieszkańców Koszalina do miejscowości wypoczynkowych nad brzegiem Bałtyku. W tym celu miasto oraz powiat Koszalin wraz z innymi inwestorami założyły Kleinbahngesellschaft Güdenhagen–Groß Möllen GmbH. Spółka ta uruchomiła w dniu 15 (18) sierpnia 1905 normalnotorową kolej o długości 5,1 km, która swój początek miała na dworcu kolei państwowej w Mścicach i wiodła w kierunku północnym do Mielna - kąpieliska położonego między morzem i jeziorem Jamno.

Przedsiębiorstwo, które prowadziło również ruch towarowy, poza jedną lokomotywą parową nie posiadało żadnego taboru, ponieważ pociągi były zestawiane przez koleje państwowe i częściowo rozpoczynały swój bieg już w Koszalinie.

22. czerwca 1913 kolejka zaprzestała działalności, ponieważ została włączona do Kösliner Strandbahn (Koszalińskiej Kolei Plażowej).

Städtische elektrische Straßenbahn zu Köslin (Miejskie Tramwaje Elektryczne w Koszalinie)
Na początku XX wieku rozpoczęła się w Koszalinie dyskusja na temat budowy tramwaju, na wzór innych miast o podobnej wielkości i znaczeniu - np. Słupska. W końcu, Koszalin z ok. 23 000 mieszkańców był siedzibą Regierungspräsident für den Regierungsbezirk Köslin (nie każcie mi tłumaczyć ;-) ), wielu innych instytucji, jak również centrum dużego powiatu.

21. grudnia 1911 Städtische elektrische Straßenbahn otworzyły normalnotorową linię o długości 3,3 km z dworca przez centrum w kierunku Góry Chełmskiej. W tym okresie do dyspozycji było 7 wozów silnikowych i 4 doczepy.

Kösliner Stadt- und Strandbahn (Koszalińska Kolej Miejska i Plażowa)
Ponieważ krótko po otwarciu tramwaju miejskiego Kolejka Mścice - Koszalin znalazła się w trudnej sytuacji finansowej, a rozwiązanie problemu leżało w interesie miasta Koszalin, władze miejskie postanowiły rozszerzyć kolej elektryczną z centrum miasta aż do wybrzeża Bałtyku. Założono włączenie istniejącego odcinka Mścice - Mielno do nowego połączenia.

1. lipca 1913 r. otwarto elektryczną Kolej Plażową o długości 14,3 km. Wychodząc z dworca, przez ok. 7 km prowadziła wzdłuż drogi do Mścic jako tramwaj. Następnie korzystała z ok. 5 kilometrowego odcinka dotychczasowej Kolejki do Mielna, a następnie - ponownie jako tramwaj - ok. 2,5 km do nowego przystanku końcowego w Unieściu.

Szlak
Nowa nazwa przedsiębiorstwa, funkcjonująca jako spółka miejska(?), brzmiała Kösliner Stadt- und Strandbahn. Łącznie z dotychczasową linią tramwaju, cała sieć miała odtąd długość 17,4 km. Zaliczał się do niej również odcinek (1 km) Bahnhof Güdenhagen - Dorf Güdenhagen (Mścice Dworzec - Mścice - Wieś).

W roku 1914 tabor składał się z jednej lokomotywy elektrycznej, 15 dwuosiowych i 4 czteroosiowych wagonów silnikowych, po 6 dwu- i czteroosiowych wagonów doczepnych, 2 wagonów bagażowych, 5 towarowych i 2 specjalnych. Zajezdnia zlokalizowana była na północ od dworca po zachodniej stronie linii do Słupska. Poza tym była również hala w Mścicach.

Pomimo trudnych warunków powojennych 1. czerwca 1926 zostało oddane do użytku odgałęzienie tramwaju z Danziger Straße do sąsiedniej miejscowości Rogzow (2,8 km), jednakże składy rozpoczynały kursy z reguły przy dworcu tak jak w przypadku starszej linii.

W efekcie istniały dwie linie tramwajowe i kolej plażowa, do obsługi której przeważnie używano większych, czteroosiowych pojazdów. Nie było numerów linii. Według statystyk z 1928 r. długość wszystkich linii wynosiła 20,3 km.

Podczas gdy przed I Wojną Światową w sezonie letnim zagęszczono częstotliwość kursowania do 20 minut, według rozkładu z 1934 (113z) pociągi odjeżdżały o każdej pełnej godzinie z obydwu stacji końcowych (w niedziele lipca i sierpnia nawet co pół godziny).
Na pokonanie całej trasy pociągi potrzebowały 50 minut i krzyżowały się przy takcie godzinnym w Mścicach.

1938: Autobusy zastępują tramwaj
Za pierwszą zapowiedź zbliżającego się końca tramwajów można uznać uruchomienie miejskich zakładów omnibusowych 25. czerwca 1934 lub 1. czerwca 1935. Początkowo chodziło jedynie o uzupełniającą linię autobusową obsługującą połączenie północ - południe w centrum miasta, jednakże 1. lutego 1937 obie linie tramwaju zostały zastąpione autobusami. Istniały jedynie trzy miejskie linie autobusowe, do obsługi których wykorzystywano 14 pojazdów.

Ostatecznie 30. września 1938 zakończyła działalność również Kolej Plażowa. W jej zastępstwie funkcjonowała Kraftpostlinie (linia komunikacji pocztowo-pasażerskiej). Rozkład z lata 1939 przewiduje jedynie 10 do 12 kursów autobusowych w każdą stronę, jednakże potrzebowały one jedynie 26 minut na pokonanie całej trasy.

Po II Wojnie Światowej
Po II Wojnie Światowej gdy Pomoże Zachodnie zostało włączone do Polski linia nie została rozebrana. Początkowo Sowieci utrzymywali na terenie byłego Fliegerhorst Nest swoje obiekty wojskowe, korzystając z linii do połączenia z siecią kolejowa. Kiedy armia radziecka została zastąpiona przez polskie lotnictwo, linia służyła również potrzebom cywilnym.
Około 1992 r. fragment trasy (Mścice - Mielno) zastał zelektryfikowany, jednakże od 1994 ruch został wstrzymany.
W lecie 2008 został przywrócony ruch sezonowy. W okresie 18. czerwca - 31. sierpnia 2008 kursowało 16 par pociągów z lokomotywami spalinowymi (chyba raczej "szynobusy").



Źródło http://images.google.pl/imgres?imgurl=h ... 0%26um%3D1" onclick="window.open(this.href);return false;
Attachments
Inauguracja ruchu
Inauguracja ruchu
kosz5_copy.jpg (12.19 KiB) Viewed 14403 times
koszplan2_copy.jpg
Plan sieci tramwajowej w Koszalinie
(31.81 KiB) Downloaded 4724 times
rdo__baza_kolejowa_ebay_926.jpg
rdo__baza_kolejowa_ebay_926.jpg (52.61 KiB) Viewed 14378 times
aukcyjna__ebay_148.jpg
aukcyjna__ebay_148.jpg (75.35 KiB) Viewed 14377 times
Tramwaj linii plażowej na przystanku<br />w Unieściu
Tramwaj linii plażowej na przystanku
w Unieściu
uniecie__strandbahn_967.jpg (47.98 KiB) Viewed 14380 times
GIZIO

Re: Historia linii kolejowych na Pomorzu Zach.

Post by GIZIO »

Kolejne fotki dworców.
Attachments
Stacja kolejowa w Stęknicy.jpg
Stacja kolejowa w Stęknicy.jpg (15.58 KiB) Viewed 14332 times
Stacja kolejowa w Cecenowie.jpg
Stacja kolejowa w Cecenowie.jpg (19.4 KiB) Viewed 14347 times
Post Reply