CZY ZNACIE JAKIEŚ LEGENDY ZWIĄZANE Z LIPNICĄ ?
I nawet nie miales daleko .Stach wrote:Zdjęcie faktycznie niesamowite. Jezu (nie nie bronx, to nie do Ciebie), ponad 20 lat mieszkałem w Sz., a nigdy tam nie trafiłem...
Ja bywalem tam czesto, szczegolnie wczesna wiosna, a najbardziej ekscytujace bylo przechodzenie przez tory na wysokosci ul. Slonecznej
Oj, muszę się wycofać: teraz już kojarzę. Musiałem zerknąć na mapkę wklejoną przez robota von humano w wątku obokl. Ze dwa razy tam jednak byliśmy. Zmylił mnie ten piękny widok na jezioro i wieżę Bismarcka.ziom wrote:I nawet nie miales daleko .
Ja bywalem tam czesto, szczegolnie wczesna wiosna, a najbardziej ekscytujace bylo przechodzenie przez tory na wysokosci ul. Slonecznej
hmmmm, odświeżę zapomniany temat ciekawostką.
do roku ok. 1980 w Lipnicy był stary niemiecki park i plac zabaw
ławeczki, huśtawki, karuzele
dziś po nim została konstrukcja po huśtawce.
dowiedziałam się również, że jadąc ulicą szczecińską poza Szczecinek aż do zakrętu do Lipnicy, można dojechać przez las do Turowa <lol>
do roku ok. 1980 w Lipnicy był stary niemiecki park i plac zabaw
ławeczki, huśtawki, karuzele
dziś po nim została konstrukcja po huśtawce.
dowiedziałam się również, że jadąc ulicą szczecińską poza Szczecinek aż do zakrętu do Lipnicy, można dojechać przez las do Turowa <lol>
- robot humano
- Posts: 1049
- Joined: 09 Oct 2006, 11:18
To to nic! Jadąc ulicą Szczecińską poza Szczecinek można dojechać do Łubowa! A znam jednego typa który ponoć Szczecińską dojechał do Szczecina! Ale to chyba niemożliwe...justynqa wrote: dowiedziałam się również, że jadąc ulicą szczecińską poza Szczecinek aż do zakrętu do Lipnicy, można dojechać przez las do Turowa <lol>
- robot humano
- Posts: 1049
- Joined: 09 Oct 2006, 11:18
Taka anegdotka:
Wyjeżdżając z miejscowośco Hel mamy do dyspozycji jedną drogę idącą jak kręgosłup do Władysławowa, a potem to już do wyboru do koloru. Wyjeżdżam więc rowerem z Helu-wioski na Hel-cypel, podziwiam widoki, a tu nagle drogowskaz: "Gdynia" i strzałka. Pół drogi myslałem: dlaczego akurat "Gdynia"? Przecież...o kurna! Przecież można postawić "Rzym". Albo "Londyn", Albo "Lądek Zdrój". Można kurna postawić "Buenos Aires" nawet ,a te melepety wybrały "Gdynia"!
Wyjeżdżając z miejscowośco Hel mamy do dyspozycji jedną drogę idącą jak kręgosłup do Władysławowa, a potem to już do wyboru do koloru. Wyjeżdżam więc rowerem z Helu-wioski na Hel-cypel, podziwiam widoki, a tu nagle drogowskaz: "Gdynia" i strzałka. Pół drogi myslałem: dlaczego akurat "Gdynia"? Przecież...o kurna! Przecież można postawić "Rzym". Albo "Londyn", Albo "Lądek Zdrój". Można kurna postawić "Buenos Aires" nawet ,a te melepety wybrały "Gdynia"!
Re: CZY ZNACIE JAKIEŚ LEGENDY ZWIĄZANE Z LIPNICĄ ?
tuż przy jeziorze lipnica jest (był?)taki schron-bunkier ,co to takiego?do czego służyło ?w srodku strasznie śmierdziało jakąś chemią
Re: CZY ZNACIE JAKIEŚ LEGENDY ZWIĄZANE Z LIPNICĄ ?
Pani Tanja Patzwald, która mieszkała przed wojną nieopodal Lipnicy przy drodze polnej prowadzącej z Turowa do Sitna opisała mi kiedyś historię o widmie z zatoki jeziora Lipnickiego tj z tłumaczenia o dziewczynie topielcu, która niegdyś tam poniosła śmierć. Z opowieści tej Pani było to tak. Jak w wielu legendach było sobie dwoje zakochanych mieszkających nieopodal. Stało się raz pewnego dnia że zakochani wybrali się popływać łódką po jeziorze. A że miało się już ku wieczorowi postanowili popłynąć jeszcze na ostatek na umizgi do malowniczo położonej zatoki. I tam się to stało. Nie wiadomo dlaczego ale można się pewnie domyślić , z pewnych przyczyn (pisze dalej ) łódka się wywróciła. Chłopak starał się ratować ukochaną, ale próżne były jego wysiłki, gdyż była ona już martwa 2 metry pod wodą. Dziewczynę ponoć później wyłowiono i pochowano na małym cmentarzu nieopodal wsi. Przyczyną utonięcia była najprawdopodobniej lina z cumą która oplotła się wokół jej nóg i pociągnęła na dno albo sieć gdyż chłopak był rybakiem. Chłopak dopłynął szczęśliwie do brzegu i potem przez długi okres nie mógł dojść do siebie po czym popełnił samobójstwo na wyspie oddzielającą zatokę od jeziora. Co się z nim stało dalej nie wiadomo. Cała historia wydarzyła się gdzieś w XVIII wieku. Niektórzy mieszkańcy tamtych okolic a przede wszystkim rybacy opowiadali, że czasem dało im się widywać na zatoce światełko jak by ktoś płyną łodzią z zawieszoną niby to lampką olejową przesuwającą się po zatoce. Inni zaś rybacy mawiali, że gdy nic w nocy nie brało to kładli się spać nad tym jeziorem i czasem śniła im się młoda dziewczyna, której w życiu na oczy nie widzieli.
Jest to oczywiście tylko legenda a dokładną jej wersję opisała mi ta Pani w jednym z maili. Już kiedyś gdzieś ją słyszałem ale nie w tak dokładnej pewnie troszkę podrasowanej wersji
Jest to oczywiście tylko legenda a dokładną jej wersję opisała mi ta Pani w jednym z maili. Już kiedyś gdzieś ją słyszałem ale nie w tak dokładnej pewnie troszkę podrasowanej wersji
Re: CZY ZNACIE JAKIEŚ LEGENDY ZWIĄZANE Z LIPNICĄ ?
Na Kwieciszewie istniała kiedyś cegielnia Schoenthala i była ona swojego czasu częścią majątku ziemskiego w miejscowości Munchowshof/Miękowo razem z 1000 morgami pul uprawnych i nieużytków, a ten należał do gminy ziemskiej Thurow/Turowo. Potem przeszła w ręce prywatne. Swojego czasu rowniez na Kwieciszewie swój zakład miał pewien organomistrz Johann Schulze i świadczył swoje usługi budując i restaurując organy dla największych Niemieckich kościołów. Należy dodać, że nie był to jego jedyny zakład.
Tutaj więcej: https://de.wikipedia.org/wiki/Johann_Friedrich_Schulze" onclick="window.open(this.href);return false;
Jak pisze Helga Below - Witt w swoich zapiskach dot. historii Turowa i okolic. Jej dziad pochodzący z Gwdy - nauczyciel a uczący w tym samym czasie także i w Turowie jako jeden z dwóch nauczycieli wiejskich opowiadał, że pomimo tego iż usługi organomistrzowskie świadczone były w okolicach Szczecinka i to bliżej Thurow, to żadnej z okolicznych gmin ewangelickich nie stać było na zamówienie u tego Pana organów, gdyż był strasznie drogi. Proszono go tylko do ewentualnej konserwacji albo malych naprawy instrumentu. Dlatego w okolicznych kościołach spotkać możemy organy Foelknera z Duninowa albo Gruneberga, którzy byli o wiele tańsi.
Tutaj więcej: https://de.wikipedia.org/wiki/Johann_Friedrich_Schulze" onclick="window.open(this.href);return false;
Jak pisze Helga Below - Witt w swoich zapiskach dot. historii Turowa i okolic. Jej dziad pochodzący z Gwdy - nauczyciel a uczący w tym samym czasie także i w Turowie jako jeden z dwóch nauczycieli wiejskich opowiadał, że pomimo tego iż usługi organomistrzowskie świadczone były w okolicach Szczecinka i to bliżej Thurow, to żadnej z okolicznych gmin ewangelickich nie stać było na zamówienie u tego Pana organów, gdyż był strasznie drogi. Proszono go tylko do ewentualnej konserwacji albo malych naprawy instrumentu. Dlatego w okolicznych kościołach spotkać możemy organy Foelknera z Duninowa albo Gruneberga, którzy byli o wiele tańsi.
- Attachments
-
- Schulze - organomistrz z Kwieciszewa.jpg
- (639.62 KiB) Downloaded 53 times